Tyranek
Triceratops
Dołączył: 07 Kwi 2011
Posty: 680
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: konstancin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:05, 04 Paź 2011 Temat postu: Wielkie bitwy, jeszcze większego świata |
|
|
Wstawiajcie opisy swoich bitew w ParaWorld lub wymyślajcie własne.
PS. Bardzo proszę o troszkę większe opisy, a nie parę zdań.
Wzorowane na bitwie w Helmowym Jarze, ale inna wersja.
Twierdza Skały Rogu niedługo miała wytrzymać potężny szturm. W jej skład wchodziły dwa kręgi murów, brama z drewna do której prowadził most i punkt obrony głównej, którą broniła następna drewniana brama. Ta część warowni nazywana tak była z uwagi na sale królewskie. Tak naprawdę łatwo było ją zdobyć. Twierdza broniła głębokiego parowu, którego bronił Długi Mur, u którego stóp znajdował się mały przepust na ścieki. Obsadzić kamienne umocnienia grodu mogło 1000 zbrojnych, nie licząc ludzi na drugim kręgu murów. Ale jeszcze trzeba policzyć tych którzy nie znajdowali się na murach, ich mogło być nawet 3000.
Przed świtem dotarło do twierdzy 1000 jeźdźców i 500 pieszych. Razem było ich już 2000, a jeszcze się spodziewano ataku wroga(który miał dotrzeć wczesnym wieczorem) od tyłu przez 1000 jeźdźców. Mieli zbyt mało ludzi by obsadzić Szaniec znajdujący się 3 mile dalej i wszystkie mury. Na szczęście popołudniu przybył tysięczny oddział jeźdźców, których spodziewano się wieczorem, a stało się tak gdyż gnali przed siebie nie szczędząc koni ani rynsztunku, ponieważ chcieli zdążyć porozmawiać ze swoim władcą przed bitwą. Ten właśnie oddział obsadził Szaniec. Zaczęli zajmować już się zbroić i zajmować pozycje na murach, a za swą ziemię walczył każdy kto mógł bez względu na wiek i płeć.
Przed północą zaczęto dawać sygnały o przybyciu wroga. Blask pochodni barbarzyńców przygasał coraz bardziej, aż w ogóle znikł. Obrońcy usłyszeli trzaski otwieranej bramy gdyż jeźdźcy z Szańca, chodź zdziesiątkowani, wrócili do zamku. "Przynajmniej oduczyli ich marszu z pochodniami"- dodawali sobie otuchy ci którzy mieli jeszcze nadzieję na wygraną. Liczebność wroga była bliżej nieznana, ale ci, którzy nie tracili głowy nawet w środku bitwy szacowali że jest ich około 15000. Bez pomocy obrona szybko by uległa, a zdawało się że sojusznicy już nie przybędą.
Zaczęło padać, a błyskawice rozświetlały niebo coraz częściej. Dzięki nim widać było całe pole bitwy i mrowie barbarzyńców ciągnące się, od długiego muru, aż po Szaniec. Dowódcy zaczęli formować szyki, a obrońcy coraz bardziej się bali o siebie i swoje rodziny. Kapitanowie obrońców zaczęli wydawać rozkazy, chwilę potem deszcz strzał świsnął i spadł na atakujących jak burza gradowa. Pierwszy impet uderzenia nie przyniósł żadnego skutku, lecz osłabił wiarę obrońców. Do głównej bramy zaczęli podchodzić barbarzyńcy zbici w szyku żółwia. Król wydał rozkaz odparcia ataku na bramę z murów, ale nic nie wskórali. Chwilę potem szyk się złamał, a zarazem z mostu spadło kilku atakujących. Wyłonił się taran. "Wszyscy bronić bramy"- głos króla rozległ się po całym grodzie, ale kapitanowie, biorąc na siebię odpowiedzialność zostali ze swymi żołnierzami na murach. Brama uległa, ale w tej chwili setka obrońców odparła atak, gdyż mieli wolną drogę. Kontrofensywa była tak zażarta, że wrogowie pierzchli, a żołnierze króla mieli czas naprawić wrota. Niewiele później potężny huk rozdarł pole bitwy. Błyskawica uderzyła o górę i potężny głaz spadł na Długi Mur, otwierając drogę atakującym. Natarli z nową nadzieją, bo los się do nich uśmiechnął i sądzili że pisane już im zwycięstwo.
Obrońcy Długiego Muru znużeni walką nie mieli sił żeby odeprzeć potężny atak, i zostali wybici co do jednego.Lecz atakujący ponieśli więcej strat ponieważ głaz nie stoczył się do jaru, ale na pole bitwy.
Ponieważ Długi Mur łączył się z Rogatym Grodem, ludzie króla mieli podwójny problem, gdyż kiedy walka na Murze się skończyła, niemal natychmiast rozpoczęto atak na wrota główne. I te wkońcu, uprzednio umocnione, zostały roztrzaskane. Barbarzyńcy mieli wygraną w kieszeni, ale bitwa nie dobiegła końca. Zajęli już pierwszy krąg, a drugi nie wytrzymywał ofensywy. O świcie drugi pierścień fortyfikacji padł. Ale w salach królewskich schroniło się pięciuset konnych obrońców, zdolnych do walki w obronie swego króla. Wejście do sal tronowych znajdowało się pod szturmem, a na murach łopotały poszerpane, barbarzyńskie sztandary. Wtem przybyła długo oczekiwana pomoc sojusznika, Jeźdźcy z Pustyni w liczbie tysiąca spadli na wroga z szybkością gromu, a ci zaskoczeni atakiem zupełnie, nie wiedzieli co robić. W tej samej chwili wrota sal tronowych zostały otwarte, ale nie przez wroga. Konny oddział przedarł się przez bramę i wróg znalazł się między młotem a kowadłem.
Dwie męczące godziny później, nie było śladu po obrońcach, króla zaś pojmano żywcem. A zza Szańca wyszło spośród piętnastotysięcznej armii, zaledwie dwustu, a pole bitwy zaścielone trupami, cuchnęło ohydnie po kres czasów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tyranek dnia Wto 20:58, 04 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|